Geoblog.pl    gasal    Podróże     Zapachy i smaki Maroka    Jedenasty smak i zapach szafranu
Zwiń mapę
2017
26
wrz

Jedenasty smak i zapach szafranu

 
Maroko
Maroko, Taroudant
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1367 km
 
Poranne wstawanie we francuskim riadzie poszło nam z oporami. Jednak chęć zjedzenia śniadania była silniejsza. Śniadanie niczym nas nie zaskoczyło poza oczywiście jakżeby francuskimi ciasteczkami na śniadanie. A tak to standardzik. Specyficzny chlebek marokański oraz placuszki do tego miód oraz dżem np. Truskawkowy, serek topiony holenderski no i sok pomarańczowy ewentualnie herbata miętowa. Po posiłku pesymista wskoczył do basenu machnął parę razy rękoma po czym zasnął na leżaku. Pora pożegnania Ouarzazate nieuchronnie się zbliżała by przywitać Taulioline oraz Taroudant. To pierwsze miasteczko miało dla nas szczególne znaczenie, gdyż słynie ono z produkcji szafranu. W sumie można by rzec, że była to ważna część naszej wycieczki do Maroka ponieważ optymistka jest wielką fanką tej przyprawy. Ponieważ naczytaliśmy się o lokalnym producencie szafranu Ait Daoud Said, stał się on dla nas celem numer jeden tego dnia. Zanim jednak dodarliśmy do zagłębia szafranu czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka. Przydrożna opuszczona stacja benzynowa, która została wykonana na potrzeby horroru "Wzgórza mają oczy". Kilka fotek trochę poobcowania z rekwizytami z tego filmu i pora w dalszą drogę do Taliouine. Po dotarciu do Taliouine okazało się, że nasz wybraniec mieszka w małej wiosce Tinfat, którą minęliśmy 30km wcześniej. Szybka wymiana zdań no i musieliśmy zawrócić do owej wioski. Na miejscu znaleźliśmy przydrożny domek Ait Daoud, który jest po prawej stronie drogi jadąc od Taliouine w kierunku Ouarzazate. Gospodarz nie mówił po angielsku, my zaś nie mówiliśmy po francusku, jednak się dogadaliśmy jakim sposobem niemam pojęcia. Jego osobę przytaczała Polka w polskiej gazecie. Z jednego ha kwiatów uzyskuje się 2 do 3kg pręcików szafranu. Poznaliśmy ogólnie proces sadzenia krokusów, zbioru ich pręcików. Napiliśmy się herbatki z naparu szafranu no i obiecaliśmy przesłać pocztówkę z Polski dla Ait Daoud, gdyż je kolekcjonuje od polskich turystów, którzy zrobili u niego zakupy. Nocleg zaplanowaliśmy w Tarudant, który zaklepała z drogi optymistka. Jak się fatalnie okazało był on jakieś 18km za Taroudant. Były to bungalowy. Nocleg jest dość ciekawą propozycją dla kilku osób podróżujących razem.Domki są przestronne, nasz miał 3 łóżka. Dwa mniejsze i jedno łóżko podwójne. Nocleg dla nas okazał się o tyle ciekawą opcją gdyż to właśnie tam przygotowano specjalnie dla nas kuskus, którego chcieliśmy spróbować w Maroko, a do tej chwili nam się to nie udawało. Po godzinnym oczekiwaniu i wielkim głodzie, gdyż byliśmy bez obiadu o godz. 21 podano nam kuskus. Szkoda, że nie mogliście zobaczyć naszych min. Porcja przygotowana została na conajmniej 4 osoby. Męczyliśmy ten obiad z godzinę i tak go nie zjedliśmy. Było nam głupio zostawić to jedzenie na stole, więc wykombinowaliśmy, że je przełożymy do naszego pudełeczka i tak uczyniliśmy po czym przemyciliśmy to jedzenie do naszego pokoju. To jednak nie był koniec naszych przygód tego dnia. Podczas prysznica optymistka zwróciła uwagę pesymiście, że pod prysznicem jest szczypawica. Po uważnym przyjżeniu się owemu stworowi okazało się, że to nie szczypawica lecz mały młody skorpion, którego szybko zneutralizowaliśmy. Po tych przygodach i obejrzeniu całego bungalowy poszliśmy spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 14 wpisów14 9 komentarzy9 105 zdjęć105 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.09.2017 - 29.09.2017